wtorek, 23 kwietnia 2013

Chapter 5

Przeglądałam rzeczy w torbie którą przywiózł mi Liam z mojego domu. Uparł się, że pojedzie tam sam. Właściwie to byłam mu za to wdzięczna ponieważ nie wiem czy dałabym radę tama wrócić choćby na chwilę. Wyciągnęłam z niebieskiej torby swoje szare spodnie od dresu i udałam się do łazienki. Czas pobiegać.

Louis.

Zszedłem zaspany na dół udając się do kuchni. Po drodze spojrzałem na zegarek który wskazywał dziesiątą rano. Boże to jeszcze noc. Ziewnąłem i roztrzepawszy włosy wszedłem do kuchni w której siedział każdy kto mieszkał w tym domu. Nie chwila. Brakowało tylko Katie. Pewnie jeszcze śpi. Po wczorajszej wizycie Eleanor wolałem iść spać do pokoju gościnnego. Chociaż 'iść spać' to złe określenie. Całą noc tylko leżałem i gapiłem się w sufit starając się wymyślić coś rozsądnego. 
- Wyglądasz okropnie.- Spojrzałem na Niall'a który lekko się zgarbił i starał się ukryć uśmiech który wkradał mu się na twarz. 
- Dzięki. Nie ma to jak szczera opinia od samego rana ze strony przyjaciela.- Odpowiedziałem mu, ale mimo wszystko uśmiechnąłem się. Przecież na niego nie można się gniewać.
- Spałeś coś?- Harry podsunął mi pod nos kubek z kawą i uśmiechnął się do mnie miło. Westchnąłem i wziąłem ciepły kubek w dłonie.
- Nie. Jakoś nie mogłem zasnąć. To wszystko... Zdecydowanie dzieje się za szybko.- Odpowiedziałem mu i upiłem łyk kawy. Usłyszałem otwieranie i zamykanie drzwi. Przeraziłem się lekko ponieważ wszyscy siedzieli tutaj więc to tylko Katie mogła wychodzić. Usłyszałbyś. Fakt. Spojrzałem na Liam'a który tylko wzruszył ramionami. Skoro on się nie denerwuję to ty też nie powinieneś. Po zaledwie kilku sekundach do pomieszczenia weszła lekko czerwona na twarzy Katie ubrana w czarne trampki, szare spodnie od dresu i coś co powinno zakrywać więcej ciała. O wiele więcej. 
- Wow. Katie ale ty masz figurę.- Harry zagwizdał i cały czas gapił się na jej idealne ciało. Zacisnąłem mocniej palce na kubku ze wściekłości. Ale miał rację. Dziewczyna lekko się zarumieniła co nie było mocno widać przez kolor jaki miała jej twarz. Swoje dłonie włożył w kieszenie spodni i stała cały czas w miejscu lekko się uśmiechając. 
- Dziękuję. Ale sama się nie zrobiła.- Odpowiedziała mu. Jak na razie wydaję mi się, że miała o wiele lepszy humor niż wczoraj.   
- Z racji tego, że jest ciebie tak mało to podzielę się z tobą swoim śniadaniem.- Niall wyciągnął w jej stronę talerz z kanapkami, a ona uśmiechnęła się do niego szeroko i wzięła jedną kanapkę siadając obok uśmiechniętego blondyna.
- Dziękuję Niall.- Spojrzała na mnie i delikatny uśmiech wpełzał na jej usta tworząc małe dołeczki w policzkach. 
- Zdecydowanie za dużo dziękujesz.- Zayn usiadł obok mnie i szturchnął mnie ramieniem abym wreszcie odwrócił wzrok od jej twarzy. 
- A więc tobie nie będę dziękować.- Powiedziała, a on zrobił urażoną minę.
- Ty mi nigdy nie dziękowałaś. 
- No bo nie miałam za co. Ale pomyśl. Gdybyś zrobił coś za co mogłabym ci podziękować nie będę mogła tego zrobić ponieważ powiedziałeś, że za dużo dziękuję.- Wytłumaczyła mu, a jego mina była bezcenna. 
- Ma rację.- Poklepałem go po ramieniu, i zaśmiałem się z jego nadal zszokowanej miny. Chyba chciał coś powiedzieć ale doszedł do wniosku, że dziewczyna ma rację.
- A ja ci będę dziękować za te wspaniałe, nieprzespane i pełne dzikiego seksu noce.- Harry objął ją ramieniem, a ta spojrzała na niego zdziwiona.
- Przepraszam, za co?- Zapytała i ściągnęła jego rękę. Harry prychnął obrażony i poszedł na górę. 
- Uraziłaś jego ego i nie tylko.- Liam usiadł obok niej i uśmiechnął się do niej.
- Taaa chyba nie chcę wiedzieć  co jeszcze. Idę się umyć i ubrać.- Wstała, ale stanęła jeszcze w przejściu.- Liam dziękuję, że pojechałeś po moje rzeczy.- Uśmiechnęła się nieśmiało i zniknęła na schodach. Spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem.
- Pojechałeś po jej rzeczy?- Zapytałem, a Zayn siedzący obok mnie spojrzał na mnie jakby chciał się upewnić czy aby nie rzucę się na bruneta siedzącego przede mną.
- Rano nie mogłem spać i pomyślałem sobie, że zrobię coś pożytecznego. A po za tym wiedziałem, że ty będziesz chciał tam jechać, a to raczej nie skończyłoby się dobrze.- Wytłumaczył, a ja musiałem przyznać mu rację. Nie skończyłoby się to dobrze. Dla nich. 

Katherine. 

Owinęłam się ręcznikiem i z mokrymi włosami otworzyłam drzwi od łazienki wchodząc do pokoju Lou. Gdy zauważyłam siedzącego, go na łóżku stanęłam i spojrzałam niepewnie w jego stronę. Czułam jego wzrok na całym swoim ciele, co właściwie mi nie przeszkadzało ale było niewłaściwe. Zdecydowanie niewłaściwe.
- Przepraszam, że tak długo. Mogłeś zapukać to bym się pośpieszyła.- Powiedziałam do niego gdy zauważyła, że obok niego na łóżku leżały rzeczy które za pewne chciał ubrać. Może to dziwne, że zajmuję jego pokuj skoro są tutaj jeszcze dwa wolne, ale po prostu.... Tutaj czuję się bezpieczniej. 
- E, tam. Nic się nie stało.- Powiedział. Myślałam, że wstanie czy coś ale on nadal siedział i patrzył się na mnie wzrokiem który nie mnie powinien obdarowywać.
- Louis wydaję mi się, że....- Nie skończyłam ponieważ wstał i podszedł do mnie szybko. Spojrzał w moje oczy i dotknął dłonią policzka.
- Jestem skurwielem.- Powiedział po czym złączył swoje usta z moimi. Moja odpowiedź była natychmiastowa.
 Wplotłam palce w jego włosy przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Jego ręce zatrzymały się na mojej talii, a ja po czułam jak ręcznik lekko mi się zsunął ale nie przejęłam się tym zbytnio ponieważ jego pocałunki wyprowadzały mnie w równowagi i mąciły mi w głowie. 
Dopiero gdy zaczął zsuwać mi biały ręcznik co raz niżej odsunęłam się od niego łapiąc biały materiał. Oddychałam głęboko analizując wszystko co tu się wydarzyło.
- Dlaczego to zrobiłeś?- Zapytałam patrząc na ścianę za nim. Bałam się spojrzeć na niego, ponieważ mogłabym zobaczyć coś czego nie powinna.
- Bo cię kocham Katie.- Zrobił krok w moją stronę, a ja się cofnęłam. Zamknęłam oczy i odetchnąłem głęboko po czym spojrzałam na jego twarz. Wydawał się być zadowolony z siebie.
- Nie kłam Lou. Nie w takich sprawach.
- Nie kłamię Katie.- Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.- Zostawię Eleanor jeżeli obiecasz mi, że będziesz ze mną. Teraz gdy uwolniłaś się od Willa możemy być razem. Szczęśliwi.- Mówił jak jakiś psychopata ale wiedziałam, że nie rzuca słów na wiatr.
- Nie mogę ci tego obiecać Louis. I nie mogę też mówić co masz robić. To twoje życie i twoje decyzję.
- Właśnie moje życie i moje decyzję. Chcę tylko mieć pewność, że mnie kochasz.- Jego ton głosu stał się niemal płaczliwy, a ja nie byłam pewna co mam mu odpowiedzieć.
- Wydaję mi się, że znasz odpowiedź na to pytanie.- Ominęłam go i zaczęłam wybierać jakieś rzeczy które mogłabym ubrać. Usłyszałam jego kroki i jak zamyka za sobą drzwi. Westchnęłam i wyciągnęłam z torby koszulę, spodnie i z samego dna buty. A bocznej kieszonki wzięłam kolczyki i tak aby urozmaicić sobie dzień pierścionek który niósł za sobą całą falę wspomnień.
Trzymałam ten kawałek metalu który właściwie był bezwartościowy. Dla niektórych był tylko starociem z maszyny, ale dla mnie był czymś więcej. Dla mnie był pamiątką, odległym wspomnieniem.

Obejrzałam się za siebie chcąc sprawdzić jak daleko uciekłam. Usłyszałam jego zaraźliwy śmiech i znów zaczęłam uciekać. Nagle poczułam jak unoszę się w powietrzu. Pisnęłam przerażona, ale po chwili śmiałam się razem z chłopakiem nie zważając na dziwne albo rozbawione spojrzenia ludzi. 
- Puść mnie idioto!- Krzyknęłam gdy Louis zaczął iść ze mną na rękach. On tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- A co z tego będę miał?- Zapytał i zatrzymał się nadal trzymając mnie na rękach. 
- Wiesz, że nie możemy.- Powiedziałam do niego lekko się uśmiechając. Louis zaczął się rozglądać aż wreszcie jego oczy zrobiły się większe. Postawił mnie na ziemi i chwycił za rękę ciągnąc w stronę jakiejś uliczki. Zaśmiałam się gdy oparł mnie o ścianę w ciemnym przejściu między kamienicami.
- Tutaj nikt nas nie zobaczy.- Wyszeptał po czym zaczął się do mnie zbliżać. Nie chciałam znów mu ulegać dlatego odepchnęłam go od siebie.
- O nie panie Tomlinson. Nie ma tak łatwo. Myślisz, że zaciągniesz mnie w jakąś ciemną uliczkę i będziesz mógł mnie całować ile tylko będziesz chciał?- Zapytałam podpierając ręce na biodrach.
- No właściwie to tak.- Parsknęłam śmiechem i wyszłam na jasną ulicę. Przeszłam przez chodnik i weszłam do sklepu w którym mieliśmy zrobić zakupy dobre dwie godziny temu. Spojrzałam za siebie i westchnęłam widząc Louis'a który stał w wejściu do sklepu.
- No idziesz?- Zapytałam, a on kiwnął głową nadal stojąc w miejscu. Podeszłam do niego i spojrzałam w tą samą stronę co on. Zaczęłam się śmiać, a on zrobił oburzoną minę.
- Katie proszę jeden. Tylko jeden. Proooooszę.- Zrobił maślane oczka które już dawno przestały na mnie działaś.
- Dobra. Tylko jeden.- Podeszłam do maszyny i wrzuciłam jednego centa czekając, aż wyleci kulka z jakimś badziewiem. Nawet nie patrząc co wylosowałam podałam okrągły przedmiot Louis'owi który cieszył się jak małe dziecko. 
- Ten będzie dla ciebie.- Powiedział i założył na mój palec pierścionek ze znakiem Supermana.- Jesteś moją dziewczyną więc musisz mieć mój znak rozpoznawczy. 
- Normalnie bym cię pocałowała ale z oczywistych faktów nie mogę tego zrobić.
- Odpracujesz w domu.

Pokręciłam głową chcąc pozbyć się wspomnień i wstałam z podłogi. Słysząc wodę lecącą w łazience miałam pewność, że Tomlinson tutaj nie wtargnie więc zrzuciłam z siebie ręcznik zakładając bieliznę i wybrane rzeczy. Wytarłam jeszcze dokładniej włosy rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone. Ręcznik rozwiesiłam na kaloryferze ze względu na zajętą łazienkę. Wzięłam jeszcze swój telefon który zagarną Liam i wyszłam z pokoju nie chcąc się narazić na widok Louisa na przykład bez koszulki.
Usiadłam w salonie na kanapie między Harrym który był na mnie obrażony, a Niall'em który się z niego śmiał. Spojrzałam na telefon który trzymałam w ręce i zaczęłam się zastanawiać czy go włączyć.
- Harry kochanie włącz mój telefon.- Podałam mu urządzenie, a on z uśmiechem na twarzy je ode mnie wziął. Mieszkanie z nimi dwa miesiące nauczyło mnie tego, że jeżeli coś się od niech chce wystarczy się trochę ''podlizać''.
- Proszę skarbie.- Oddał mi mój telefon z uśmiechem, a ja uderzył go w ramie.- Ałć! Za co?!- Krzyknął oburzony rozmasowując miejsce w które go uderzyłam.
- Po cholerę go włączyłeś?- Wskazałam na telefon który zaczął wibrować w mojej ręce.
- Bo mi kazałaś!- Wstał oburzony- Ja chyba nigdy nie zrozumiem kobiet.- Pokręcił głową i poszedł na górę. Spojrzałam na Niall' który był cały czerwony na twarzy. Wreszcie nie wytrzymał i śmiejąc się poszedł za Harrym. Zostałam sama z telefonem który co chwilę powiadamiał mnie o nowych wiadomościach i połączeniach nieodebranych.
Ktoś zadzwonił do drzwi więc wstałam i poszłam otworzyć. W drzwiach stała uśmiechnięta Eleanor, a ja poczułam skurcz w brzuchu.
- O hej, Katie.- Przywitała się ze mną miło. Uśmiechnęłam się do niej trochę nerwowo i wpuściłam ją do środka.
- Cześć. Zrobić ci coś do picia?- Zapytałam i zaczęłam iść w stronę kuchni.
- Dziękowałabym ci do końca życia za kawę.- Powiedziała i usiadła przy blacie szukając czegoś w torebce.- Katie jak myślisz, spodobają się Lou?- Odwróciłam się przodem do niej i spojrzałam na przedmiot trzymany przez  brunetkę.
- Wiesz Eleanor są śliczne ale wydaję mi się, że Louis nosi troszkę większe.- Powiedziałam do niej z uśmiechem biorąc od niej małe białe buciki które mi pokazała.
- Jak na razie Louis Junior będzie potrzebował takich maleńkich.- Powiedziała z uśmiecham, a ja przestałam oddychać.
- Jesteś w ciąży?- Dziewczyna chciała coś powiedzieć ale przeszkodził jej własny telefon. Odebrała go i mruknęła coś do telefonu po czym schowała go do torebki.
- Przepraszam ale muszę iść. Coś ze zdjęciami sama wiesz jak to jest. I nie martw się może chciał ci później o tym powiedzieć. Wiesz jaki jest Louis uwielbi tajemnice.- Pocałowała mnie w policzek i wyszła szybko z domu. Spojrzałam na małe buciki które trzymałam w rękach. Poczułam narastającą wściekłość i nienawiść do jednej osoby. ~muzyka~
Weszłam szybko po schodach i otworzyłam z impetem drzwi od jego pokoju. Podniósł głowę zdziwiony i uśmiechnął się do mnie lekko.
- Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek poznałam!- Wrzasnęłam po czym rzuciłam w niego butami które miała przekazać mu jego DZIEWCZYNA. Spojrzał na to czym w niego rzuciłam i wstał patrząc na mnie z żalem.
- Katie proszę ja ci to wszystko wytłumaczę...- Zaczął do mnie podchodzić.
- Przestań! Mówisz, że Will jest okropnym człowiekiem, a jak ty się zachowujesz?! Mówi, że mnie kochasz, całujesz mnie wiedząc, że będziesz miał dziecko z inną!- W moich oczach zaczęły wzbierać się łzy, a gardło zaczynało piec ale mimo wszystko nie zamierzałam przestać.
- To nie tak. Ja po protu....- Przetarł oczy ręką i stał przede mną patrząc jak cierpię. Sprawiało mu to przyjemność?
- Will może i mnie uderzył ale nigdy nie zachował się wobec mnie tak jak ty.- Powiedziałam cicho i spojrzałam w jego niebieskie oczy które były pełne cierpienia.
- Przestań mnie do niego porównywać!- Krzyknął wściekły i odwrócił się do mnie tyłem. Spojrzałam na swoją torbę i wiedziałam co muszę zrobić. Weszłam wgłąb pokoju i podniosłam ową rzecz zapinając ją przy tym.- Co ty robisz?- Zapytał Louis już całkiem spokojny. Nie odpowiedziałam mu ani nawet na niego nie spojrzałam. Po prostu wyszłam chcąc jak najszybciej stąd zniknąć.
- Katie proszę zostań.- Liam spojrzał na mnie smutnie. Stał razem z chłopkami na dole. Wnioskując z ich min na pewno słyszeli co nieco z naszej rozmowy.
- Nie zachowuj się jak dziecko.- Powiedział Louis schodząc ze schodów. Nie wyglądał na złego. Wyglądał na smutnego i zrozpaczonego.
- Ja się zachowuję jak dziecko? No to chyba pomyliłeś osoby panie Tomlinson.- Postawiłam torbę na ziemi i podeszłam do niego trochę.
- Właśnie nie. Chcesz być dorosła ale zawsze gdy jest jakiś mały problem to wtedy uciekasz.
- Będziesz miał dziecko z inną dziewczyną! Ty to nazywasz mały problemem?!- Krzyknęłam wściekła.
- Porozmawiaj ze mną na spokojnie. Bez żadnych krzyków.- Poprosił, a mi się śmiać zachciało.
- Mam ci do powiedzenia tylko jedno. Nienawidzę cię Louis.- Przez chwilę patrzyłam jak w jego oczach coś się zmienia, a potem wyszłam zabierając po drodze swoją torbę. Nie miałam pojęcia gdzie mam iść, ale wiedziałam jedno. Tam zostać nie mogłam.

Louis.

Zamiast wybiec za nią, powiedzieć coś co mogłoby ją choć na chwilę zatrzymać.... Ja stałem w miejscu i patrzyłem na zamknięte drzwi za którymi zniknęła. Nienawidzę cię Louis.  
- Czego ty jeszcze tu stoisz? No idź za nią.!- Harry wskazał ręką na drzwi. Spojrzałem na niego i zamknąłem oczy.
- Teraz to już za późno. Na wszystko.- Odpowiedziałem mu i udałem się do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i spojrzałem na małe buciki. Wziąłem je do ręki i poczułem  wściekłość. Na siebie jak i na Eleanor. Zamachnąłem się i z całej siły rzuciłem te przeklęte buty przez cały pokój. Uderzyły w ścianę i spadły na podłogę.
 Chwyciłem się za włosy i miałem ochotę krzyczeć. Mój wzrok spoczął na komodzie na której stało moje zdjęcie z Katie gdzie wyglądaliśmy jak dwójka przyjaciół. Wtedy jeszcze tak było. Kiedy to wszystko się tak zmieniło? Kiedy zacząłem darzyć ją większym uczuciem niż przyjaźń?
Jeszcze bardziej wściekły zamachnąłem się i ręką zrzuciłem wszystko co stało na szafce na podłogę. Dźwięk tłuczonego szkła rozbrzmiewał w mojej głowie niczym echo.
- Louis!- Harry wpadł do mojego pokoju.- Mamy problem.

Katherine.

(nie wyłączajcie muzyki)
Dlaczego zgodziłam się z nim spotkać? Sama nie wiem. Ale kurczę musiałam to zrobić. I jeszcze ten chłopczyk. Tego było już za dużo. Jak on mógł?! To nie jest człowiek. To maszyna. Bez serca, bez uczuć, bez poczucia winy i wyrzutów sumienia. 
Usiadłam na ławce, a torbę którą wszędzie nosiłam postawiłam obok siebie. 
- Proszę, proszę, a jednak przyszłaś.- Usłyszałam za sobą jego kpiący głos. Wstałam i odwróciłam się aby spojrzeć mu w oczy. 
- Czego ty  jeszcze chcesz?- Zapytałam ostro widząc jak na jego twarzy wykwita uśmiech który był przepełniony rządzą władzy.
- Ciebie.- Odpowiedział krótko i obszedł ławkę chwytając mnie za nadgarstek na którym zostawił wczoraj ślad.
- Zapomnij. Wolę zginąć niż mieć do czynienia z kimś takim jak ty.- Wysyczałam do niego i szarpnęłam ręką. Oprócz jeszcze mocniejszego chwytu nic mi to nie dało.
- To da się załatwić kochanie. Ale potem. Teraz jesteś mi potrzebna.- Pociągnął mnie w jakąś stronę, a ja zaparłam się nogami.
- Zapomnij! Nigdzie z tobą nie pójdę!- Krzyknęłam ignorując nasilający się ból w ręce jak i palące gardło od krzyków.
- Puść ja!- Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam, że w naszą stronę biegnie całe One Direction. Will puścił moją rękę będąc świadomym tego, że zaraz może oberwać. Jako pierwszy dobiegł do nas Louis i jednym silnym uderzeniem powalił Willa na ziemię. Ten natomiast przekręcił się tak, że siedział na Louisie i zaczął okładać jego twarz pięściami. Zaczęłam krzyczeć ale nic to nie dawało. Chłopcy byli za daleko aby cokolwiek zrobić, a Louis zamknął oczy co świadczyło o tym, że stracił przytomność a Will cały czas bił go po twarzy.
- Jestem w ciąży! Will będziesz ojcem!.- Zatrzymał się z ręką w połowie drogi do twarzy Lou. Spojrzał na mnie, a gdy zobaczył moją poważną minę i Harry'ego nadciągającego szybko wstał i posyłając mi ostatnie spojrzenie uciekł. Spojrzałam na Louisa przy którym klęczał płaczący Harry. Jego twarz była cała we krwi. Jego krwi. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. 
- Louis! Lou proszę otwórz oczy.- Chwyciłam jego bezwładną rękę mając nadzieję na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Położyłam swoją głowę na jego piesi płacząc i chcąc być jak najbliżej jego ciała.
Z daleka było słychać odgłos karetki. Pewnie któryś z chłopaków po nią zadzwonił gdy Will zaczął bić Lou. Po chwili pogotowie było przy nas, a ja nadal byłam przytulona do nieprzytomnego Lou z zaschniętymi łzami na policzkach. Poczułam, że ktoś mnie podnosi. Sanitariusze położyli Lou na noszach, a mnie ogarnęła panika.
- Nie! Nie! Zostawcie go.! Nie zabierajcie mi go!- Zaczęłam krzyczeć i wyrywać się osobie która mnie trzymała. Bałam się. Bałam się, że już nigdy go nie zobaczę.
------------------------------------------------------------------
No cześć! I jak tam? Tak jakoś wyszło, że rozdział szybciej :D Ogólnie wydaję mi się, że dłuższy wyszedł ale kurde! Tak mi się fajnie pisało, że masakra! :P Mam nadzieję, że wytrwałyście do końca i choć trochę was zaciekawiłam :*
No to.... Do następnego! :D

6 komentarzy:

  1. Oglądam mecz barcy, a tu dodałaś nowy rodział.
    Wiesz przed jakim dylematem mnie postawiłąś ? :D
    Ale wybrałam jednak rodział xd
    Który jest świetny swoją drogą :*
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde przepraszam nie chciałam ci tego zrobić.
      Mogłaś oglądać :P

      Usuń
  2. o kurde! Świetne, ja już po prostu nawet cholerka nie wiem co mam pisać bo nie mam takich słów! :*********

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja.. Bo.. No dobra to jest rewelacyjne! :D

    OdpowiedzUsuń