niedziela, 12 maja 2013

Chapter 9

Louis.

Miesiąc później.

Znów szedłem po chodniku z kapturem na głowie i okularami na nosie. Mimo deszczu, który odstraszał wszystkich mogły znaleźć się jakieś fanki, z którymi nie miałem ochoty rozmawiać. Właściwie to z nikim nie rozmawiam. Nie wiedzę w tym sensu. Po co wypowiadać słowa, które nie mają żadnego znaczenia, które budują tylko nadzieję na lepsze życie. Na życie, które nie będzie już takie samo, nie bez niej. Nie ma jej. Zniknęła z mojego życia zabierając jakąś część mojego serca. Jakby była puzzlem w moim istnieniu, którego teraz brakuję, więc ja też przestaję istnieć. Chciałbym ją zobaczyć, powiedzieć co czuję, przytulić, pocałować. Ale to jest wprost IMPOSSIBLE. 
Żałuję, żałuję tylu rzeczy. Słów wypowiedzianych do niej. Gdzie ona jest? Gdzie jest moja mała Katie? 

Harry.

Czekałem na Louisa mając nadzieję na krótką rozmowę. Wolałbym aby na mnie krzyczał, mówił, że to moja wina niż siedział cicho i wpatrywał się w dal, albo znikał na kilka godzin. Ta cisza panując w naszym domu jest nie do zniesienia. Wszyscy jesteśmy inni. Ale czy aby lepsi? Raczej nie. Przecież zawsze byliśmy postrzegani za osoby, które są nastawione pozytywnie do życia, które cieszą się z każdego dnia. A teraz? Każdy uśmiech z naszej strony jest wymuszony, każdy żart jest sztuczny. Nie potrafię tak. Nie umiem, nie chcę. Tak bardzo żałuję swojego zachowania. Czasu nie cofnę co niszczy mnie z dnia na dzień co raz bardziej.Chciałabym zobaczyć jej uśmiechniętą twarz, usłyszeć jej śmiech. Zdjęcia i wspomnienia mi nie wystarczają. Tęsknie i nie boję się do tego przyznać.
- Harry?- Odwróciłem się do tyłu i ujrzałem Zayn'a, który starał się chociażby lekko uśmiechnąć. Niestety zamiast tego wyszedł mu tylko jakiś grymas, który ciężko było opisać.
- Louis wrócił?- Zapytałem i odszedłem od okna przy, którym stałem dłuższy czas. Miałem nadzieję, że stojąc przy nim zobaczę idącą do nas Katie. Głupi jesteś.
- Nie jeszcze nie. Dzwoniłem do niego przed chwilą powiedział, że Eleanor chciała aby pojechał z nią na zakupy bo podobno widziała świetne ubranka dla dziecka.- Usiadłem zrezygnowany na kanapie obok Zayn'a.
- Mogłaby sobie odpuścić. Lubię ją ale ona musi być głupia nie widząc co się dzieje z Lou.- Stwierdziłem i odchyliłem głowę do tyłu zamykając przy tym oczy.
- Może widzi ale nie chce dopuścić do siebie myśli, że Louis może kochać jeszcze kogoś.- Otworzyłem gwałtownie oczy patrząc na swojego przyjaciela z niedowierzaniem.
- To co powiedziałeś zabrzmiało.... Mądrze.- Powiedziałam i lekko się uśmiechnąłem. Tak szczerze od dłuższego czasu.
- Nie tylko Liam jest mądry i pomocny.- Stwierdził mój przyjaciel i również na jego twarzy pojawił się uśmiech, którego dawno nie było.
- Myślałem, że będzie gorzej to wszystko znosił. Znaczy się Liam. A on.... Stara się aby wszystko było tak jak przedtem.- Powiedziałam lekko zdziwiony. Tylko on starał się normalnie żyć.
- On po prostu ma nadzieję, że ona jednak żyję. Wiesz znaleźli tylko samochód i kilka jej rzeczy. Ciała nadal nie odnaleziono.- Pokiwałem głową analizując w głowie jego słowa.
- A ty? Wierzysz, że ona żyję?- Zapytałem i spojrzałem na niego. Brunet westchnął i potarł czoło wyglądając na zmęczonego.
- Czasem wydaję mi się, że ona po prostu się z nami bawi. A czasem....Że jej po prostu już nie ma.- Odpowiedział mi i ziewną przeciągle.
- Nie możesz spać w nocy?- Zapytałem ciekawy dlaczego jest taki zmęczony. Chłopak spojrzał na mnie i westchnął.
- Niall ma koszmary dlatego siedzę u niego w nocy w pokoju nie chcę aby był sam. Wiesz on w dzień stara się nie myśleć o tej całej sytuacji, a w nocy wszystko do niego wraca i śni mu się, że ona umiera.- Wytłumaczył mi. Poczułem jakiś uścisk wywołany tym, że nic nie zauważyłem. Może i byłem najmłodszy ale to właśnie Niall był najwrażliwszy.
- Pogadam z nim dzisiaj.- Zdecydowałem ambitnie wiedząc, że muszę jakoś mu pomóc.
- Będziesz cudotwórcą jak z tobą pogada, ale spróbować możesz.- Odpowiedział mi Zayn. Pokiwałem głową domyślając się, że pewnie nawet z nim dużo nie rozmawia.


Elena. 

Wpatrywałam się w dal na wschodzące słońce, które rzucało pierwsze promienie na moją twarz. Wciągnęłam głęboko powietrze rozkoszując się zapachem wody. Byłam szczęśliwa, ale czułam, że czegoś mi brakuję. Jakiejś części mnie, która powinna siedzieć obok.
- Kochanie obiecałaś, że nie będziesz się wymykać.- Obok mnie pojawił się brunet z lekko przerażoną miną. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać.- Powiedziałam do niego i pocałowałam w policzek. Nick westchnął i objął mnie ramieniem.
- Jesteśmy razem dwa lata, a ja nadal nie mogę przyzwyczaić się do tej twojej ciekawskiej natury.- Chłopak złożył pocałunek na moim czole, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko. Spojrzałam na słońce, które unosiło się już ponad powierzchnię wody malując na niej pomarańczowe cienie.
- Nick dlaczego ty właściwie ze mną jesteś?- Spojrzałam na niego. - Możesz znaleźć sobie inną dziewczynę. Taką, która pamięta co robiła pół roku temu.- Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Kocham tylko ciebie i zobaczysz, że wreszcie sobie wszystko przypomnisz. Nie obchodzi mnie to czy pamiętasz to co robiłaś, dwa miesiące temu czy rok temu. Dla mnie ważne jest to co mamy teraz.
- Masz rację, ale chciałabym pamiętać jak się poznaliśmy, jak zostaliśmy parą, czy chodziliśmy razem do szkoły. Chciałabym pamiętać wszystko.- Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie lekko.
- Mogę ci opowiadać tą samą historię zawsze gdy będziesz chciała.- Pocałował mnie w policzek przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.- Uwielbiam te słodkie dołeczki w twoich policzkach.- Dodał i jeszcze raz pocałował mnie w to samo miejsce.
- Onieśmielasz mnie kochanie.- Powiedziałam do niego i westchnęłam czując, że czas coś zjeść.- Chyba nasz dzidziuś jest głodny.- Wstałam po woli, a po mnie Nick od razu splatając nasze palce razem.
- Dzidziuś czy ty?- Szturchnęłam go lekko w ramie, a on zaśmiał się i wziął mnie na ręce. Pisnęłam lekko i uczepiłam się rękoma jego szyi.
- Ciekawe czy będziesz mnie tak nosił za kilka miesięcy.- Powiedziałam do niego przyglądając się jego idealnej twarzy.
- Oczywiście, że tak.- Odpowiedział i pocałował mnie w nos przez co zmarszczyłam czoło i powiększyłam uśmiech na swojej twarzy.
***
Szłam z lekkim uśmiechem po chodniku uważając aby nie wpaść na nikogo z mijanych przeze mnie ludzi. W południe w Honolulu jest taki ruch, że ledwo co można iść w wybrany przez siebie kierunek. Mimo wszystko jest to piękne i czarujące miejsce. Cieszę się, że właśnie tutaj mieszkamy. Sama nie mam pojęcia gdzie mieszkałam wcześniej, wiem tylko, że poznałam Nicka w Londynie ale podobno nie urodziłam się tam.
Chciałabym wiedzieć kim jestem na prawdę, kim byli moi rodzice, czy mam rodzeństwo, przyjaciół, jaka byłam przed utratą pamięci. Nie wiem nic. Oprócz moich snów, które chyba były kiedyś rzeczywistością nie mam żadnych wspomnień.
- Oj przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść.- Jakaś dziewczyna o ciemnej karnacji z burzą loków na głowie musiała mnie potrącić choć ja nic nie poczułam.
- Nic się nie stało każdemu może się zdarzyć.- Powiedziałam do niej i chciałam odejść ale jej mina nie pozwoliła mi na to. Dziewczyna wpatrywała się we mnie uporczywie.- Katie?- Zapytała i nadal nie spuszczała wzroku z mojej twarz.

- Chyba musiałaś mnie z kimś pomylić. Nazywam się Elena.- Wytłumaczyłam czując, że dziewczyna nie odpuści i najwyraźniej mnie zna.
- Niemożliwe. Wszyscy cię szukają, chłopaki myślą, że nie żyjesz.- Mówiła dalej nie zwracając uwagi na to co przed chwilą powiedziałam.
- Przepraszam ale ja cię nie znam.- Powiedziałam czują, że zbiera mi się na płacz. Wszystko przez te zakichane hormony, które we mnie buzują.
- Jak to mnie nie znasz? Katie, zgrywasz się tak?- Zapytała chcąc potwierdzić swoją tezę.
- Niestety nie. Ja na prawdę nie wiem kim jesteś.- Wytłumaczyłam i uśmiechnęłam się do niej lekko wymijając ją i kierując się w stronę plaży.

Louis.

Zamknąłem za sobą drzwi i rzuciłem klucze na komodę stojącą w korytarzu. Przeczesałem włosy ręką i skierowałem się w stronę schodów nie chcąc z nikim rozmawiać.
- Tomlinson!- Zatrzymałem się i z westchnieniem wszedłem do salonu patrząc na radosne twarze moich przyjaciół.
- Co?- Zapytałem niezbyt przyjaźnie. Nie miałem ochoty wysłuchiwać ich kazań na temat mojego zachowania. 
- Dzwoniła Danielle. Powiedziała, że widziała Katie. Nawet z nią rozmawiała.- Wytłumaczył mi Liam, a ja patrzyłem na niego podejrzanie. Cała czwórka uśmiechała się szczerze w moją stronę.
- Harry? To prawda?- Zapytałem osobę, której ufałem najbardziej. To nie tak, że reszty nie lubię ale Harry'emu ufam najbardziej. Wiem, że on mnie nie okłamie.
- Prawda Lulu. On żyję.- Powiedział radosny.- Ale tak jakby nas nie pamięta albo udaję.- Dodał, a ja zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc do końca tego co do mnie powiedział.
- Jak to nie pamięta. To rozmawiała z Danielle, ale nas nie pamięta?- Zapytałem lekko zły. 
- Jej też nie pamięta. Danielle wpadła na nią i chciała przeprosić i wtedy ją poznała. Co prawda przefarbowała i ścięła włosy ale mówi, że bez problemu ją poznała. Tylko, że jak powiedziała do niej Katie, to ona powiedziała, że ma na imię Elena i nie zna Dan.- Pośpieszył z wytłumaczeniami Liam.
- Gdzie ona jest? Znaczy Katie?- Zadałem następne pytania oczekując odpowiedzi, która bardzo mnie usatysfakcjonuje.
- Na Hawajach. Dokładniej w Honolulu.
- Coś mi się wydaję chłopcy, że robimy sobie wakacje.- Powiedziałam do nich i uśmiechnąłem się.

Elena.

Szłam, przez jakiś park szczęśliwa mając przy boku jakiegoś chłopaka. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szczerze czując przepełniające mnie szczęście. Nagle poczułam uścisk i podniosłam się do góry, a świat w około zaczął wirować.
- Louis!- Pisnęłam przez śmiech i uczepiałam się silnych rąk chłopaka, który podniósł mnie i zaczął się kręcić.
- Coś się stało, kochanie?- Zapytał przez śmiech nadal trzymając mnie na swoim ramieniu tak, że moja głowa zwisała w dół.
- Liam! Powiedz mu coś.- Skierowałam się do bruneta przy, którym jeszcze chwilę temu szłam.
- Coś.- Chłopak zacząć się śmiać i poszedł dumny do trzech chłopaków rzucających kamyczkami do wody.
- Louis proszę cię postaw mnie.- Powiedziałam spokojnie i już po chwili stałam na ziemi poprawiając włosy, które okrywały mi twarz.
- Jesteś taka piękna.- Dotknął moje policzka odklejając jeden kosmyk włosów i włożył mi go za ucho.
- Robisz wszystko aby się zarumieniała.- Odpowiedziałam czując ciepło, które wkradło mi się na twarz.
- Z rumieńcami wyglądasz jeszcze śliczniej.- Powiedział i mocno mnie do siebie przytulił.

Podniosłam się gwałtownie wciągając powietrze do płuc. Odwróciłam głowę w bok i zauważyłam śpiącego Nicka. Uśmiechnęłam się lekko i ostrożnie wstałam. Ściągnęłam swoją koszulkę do spania i ubrałam na siebie ciemną sukienkę w kwiatki. 
Po cichu otwarłam drzwi od sypialni i przeszłam przez długi korytarz dochodząc do drzwi tarasowych. Rozsunęłam je i wyszłam na zewnątrz. Zeszłam z drewnianego podestu i poczułam chłodny piasek pod stopami. 
Przeszłam dość spory kawałek natrafiając na małe skały, na których rozpryskiwała się woda. Stanęłam na jednej z nich i odchyliłam głowę do tyłu pozwalając aby lekki wiatr rozwiewał moje włosy.  Na horyzoncie malowała się poświata wschodzącego słońca.  
Starałam się oczyścić swój umysł od myśli, obrazów ze snu, od słów, dotyku. Znów wszystko było takie realistyczne aż niewiarygodne. 
- Nie bądź na mnie zły! To nie moja wina!- Odwróciłam głowę w prawą stronę usłyszawszy krzyki jakiegoś chłopaka. W moją stronę szła jakaś piątak osób z walizkami. Zrobiłam kilka kroków do tyłu chowając się za dużą skałą. 
- Było trzeba sprawdzić, do której jest otwarte.- Odpowiedział mu inny głos wydający mi się znajomy. Zrobiłam krok do przodu czując, że nie grozi mi nic niebezpiecznego.
- Hej. Tam ktoś jest.- Cała piątak stanęła i wpatrywała się we mnie. Spuściłam wzrok na dół onieśmielona i zeszłam ze skał kierując się w stronę swojego domu.
- Poczekaj!- Odwróciłam głowę ale nie zatrzymałam się. Cała piątak ruszyła ku mnie szybszym krokiem.
- Hej. Nie zrobimy ci nic złego. Chcieliśmy tylko zapytać się jak dojść do hotelu.- Brunet z mojego snu stanął przede mną i wpatrywał się we mnie.- Katie.- Szepnął, a mi przypomniała się sytuacja z po południa.
- Nie jestem Katie! Ile razy mam powtarzać!- Krzyknęłam zirytowana tym, że każdy mnie myli z jakąś inną dziewczyną.
- Matko Boska to ty! Myślałem, że cię pomyli czy coś, a to na prawdę ty.- Jakiś blondyn przytulił mnie do siebie, a ja zaskoczona szybko go od siebie odsunęłam urażając go tym.
- Zrozumcie ludzie nie jestem żadna Katie. Nie mam pojęcia co to za laska ale chyba musiała dać wam nieźle w kość skoro wszyscy ją szukacie.- Powiedziałam i zaczesałam swoje włosy do tyłu.
- Ty serio nas nie pamiętasz.- Chłopak z zielonymi oczami i lokami na głowie wyglądał na zawiedzionego i lekko zszokowanego.
- Żeby kogoś pamiętać trzeba go znać. A teraz wybaczcie mi ale mój narzeczony pewnie się o mnie martwi.- Ruszyłam do przodu zostawiając za sobą zszokowaną zgraję chłopaków. Westchnęłam i poczułam uchwyt na nadgarstku i silne szarpnięcie. Zostałam odwrócona i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć poczułam czyjeś usta na moich. 
Odepchnęłam intruza od siebie ale jego dłonie sprawnie trzymały moje nadgarstki nie wyrządzając mi przy tym bólu. 
- Jesteś jak stara piosenka, której nie słucham od dawna ale tekst znam na pamięć.- Wyszeptał ten sam chłopak, przy którym czułam się szczęśliwa w innym świecie, który całował mnie i przytulał z miłością.  Wyswobodziłam jedną rękę z jego uścisku i dotknęłam dłonią jego policzka. W wyobraźni widziałam i czułam jego pocałunki na swoich ustach.
- Nie pamiętam was więc dajcie mi spokój.- Wyszeptałam i wyszarpnęłam drugą rękę biegnąc w stronę domu.

Louis.

Patrzyłem za jej oddalającą się w szybki tempie sylwetką czując na policzku jej dotyk, a na ustach jej oddech. Myślałem, że mnie pocałuję. Głupi jesteś. Ona na prawdę nas nie pamięta, nie wie kim jesteśmy. Myślałem, że nie można mnie już bardziej zranić. Najwyraźniej się myliłem. Już chyba wolałem żyć ze świadomością, że ona nie żyję niż, że nie ma pojęcia kim jest Louis Tomlinson.
---------------------------------------------------------------
Hejoooo. Rozdział napisany w czterdzieści minut! O.O Szybko coś. Nie jestem z niego zadowolona ale inaczej nie umiem napisać. Chyba nie myślałyście, że uśmiercę główną bohaterkę co nie? Jeszcze nie.... Trochę zmian, trochę dramatu no i dużo piachu! Nie słuchajcie mnie. Następny rozdział dodam dopiero za tydzień bo mam od cholery sprawdzianów i na badania będę jeździć więc znów mniej czasu. Coś mi się ze czcionką zrypało więc sorki za takie rozrywki. 
Przepraszam za błędy ale jakoś nie chce mi się sprawdzać.

2 komentarze:

  1. A ja już schodziłam na zawał bo myślałam, że ona nie żyję.
    I co ma znaczyć:Chyba nie myślałyście, że uśmiercę główną bohaterkę co nie? Jeszcze nie.... ?!!!

    OdpowiedzUsuń