niedziela, 5 maja 2013

Chapter 8

~muzyka~
Otworzyłam oczy i poczułam kujący ból głowy. Podniosłam się z łóżka i chwilę poczekałam aż świat przestanie wirować mi przed oczyma. Nie czułam się za dobrze dlatego postanowiłam zejść na dół i nałykać się jakiś tabletek które uśmierzyłby choćby na chwilę ten okropny ból.
Bardzo ostrożnie zaczęłam kierować się w stronę schodów. Schodząc z nich chwyciłam się barierki i powoli stawiając krok za krokiem zaczęłam z nich schodzić. Świat wokół mnie zaczął wirować ale ja nadal dzielnie szłam zbliżając się do swojego celu.
Usłyszałam za sobą kroki więc szybko zabrałam rękę z barierki i w miarę normalnie zeszłam na sam dół. Obok mnie pojawił się Harry z uśmiechem na twarzy.
- Nie wyspałaś się, kochaniutka?- Zapytał i objął mnie ramieniem. Zamknęłam oczy i wciągnęłam głęboko powietrze starając się zignorować narastające ciśnienie w mojej głowie.
- Nie twój pieprzony interes kochaniutki.- Siliłam się na normalny ton głosu. Ściągnęłam jego rękę ze swojego ramienia i weszłam do kuchni od razu łapiąc się blatu, który uratował mnie przed upadkiem. W moich oczach pojawiły się łzy, które starałam się powstrzymać. Czułam jakby moja głowa miała zaraz eksplodować. Wyciągnęłam z szafki tabletki przeciwbólowe i nie popijając ich połknęłam je. Poczułam się zmęczona więc osunęłam się po szafce na zimne płytki i zamknęłam oczy starając się uspokoić.
Ni z tego ni z owego dom napełniła melodia jakieś całkiem badziewnej piosenki. Krzyknęłam cicho i podkuliłam kolana. Oparłam na nich głowę zatykając sobie rękoma uszy. Chciałam aby wszystko ucichło. Nie chciałam nic słyszeć. Owa osoba która włączyła muzykę podkręciła jeszcze bardziej głos chyba do maksimum. Z moich oczu zaczęły sączyć się słone kropelki, które spływały po moich nogach. Głowa mi pulsowała, słyszałam własne krążenie krwi. Czułam, że hałas rozrywa każdą komórkę osobno wywołując tym samym jeszcze większy ból. Nagle wszystko umilkło. Podniosłam głowę i zamrugałam kilka razy aby odgonić łzy.
- Do końca cię poje....- Do kuchni wszedł Liam i zobaczywszy mnie siedzącą na ziemi ze łzami na policzkach umilkł. Starałam się podnieść i ukryć swoją słabość ale nie miałam na to siły. Za każdym razem upadałam w to samo miejsce. Wreszcie poddałam się pozwalając aby moje ciało zostało sparaliżowane przez ból, a łzy leciały po moich policzkach zostawiając za sobą mokre ślady.
- Katie? Co ci jest?- Liam podszedł do mnie i próbował mnie podnieść ale szybko go odepchnęłam nie chcąc się ruszać aby ból choć trochę złagodniał. Znów rozbrzmiała ta sama melodia a moje ręce instynktownie zatkały uszy.
- Niech będzie cicho, proszę niech będzie cicho.- Zaczęłam mruczeć pod nosem i zaciskałam mocno powieki.
- Kacyk męczy?- Usłyszałam jego rozbawiony krzyk. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego nie kryjąc łez które płynęły nie kontrolowane.
- Wyłącz to.- Powiedział groźnie Liam starając się podnieść mnie do pozycji stojącej. Świat znów zaczął wirować i za pewne gdyby nie silne ramiona bruneta znów leżałabym na ziemi.
- Mogła nie pić to by ją głowa nie bolała. Nabierasz się na jej każdą zagrywkę.
- Wyłącz to do cholery!- Wrzasnął wściekły Liam, a Harry posłusznie poszedł wyłączyć muzykę przez co wszędzie zapanowała cisza. Liam wziął mnie na ręce i ostrożnie ułożył na kanapie. Zamknęłam oczy i starałam się skupić na czymś przyjemny co może odciągnąć moją uwagę od pulsowania w skroniach.
- Boże Katie jaka ty jesteś blada.- Usłyszałam słowa Zayn'a. Zagryzłam dolną wargę i poczułam metaliczny smak w ustach.
- Zayn zadzwoń na pogotowie.- Głos mojego kuzyna drżał i poczułam jak jego ręka zaciska się na mojej w geście otuchy.
- Od kiedy gdy ma się kaca dzwoni się na pogotowie?- Harry był wyraźnie wściekły tym, że nikt go nie słucha.
- Kretynie ona wróciła trzeźwa. Rozmawiałem z nią po jej powrocie..- Wysyczał Liam do Harry'ego.

Liam. 

Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem co mam robić. Katie cały czas płakała i co raz mocniej zaciskała palce na mojej ręce. Niall stał przerażony, a Zayn cały czas wyglądał przez okno aby sprawdzić czy nie jedzie pogotowie. Harry po moich słowach stał cały czas w miejscu. Byłem przerażony. Moja mała Katie płakała z bólu, a ja nie wiedziałem jak jej pomóc. 
- Jadą.- Szepnął Zayn i wybiegł z domu zostawiając otwarte drzwi przez co usłyszeliśmy odgłos zbliżającej się karetki. Spojrzałem współczująco na Katie która skrzywiła się i omal nie połamała mi palców. W moich oczach pojawiły się łzy, które musiałem powstrzymać.
Do salonu weszło dwóch mężczyzn i od razu podeszli do Katie.
- Co się dzieje?- Zapytał starszy mężczyzna i spojrzał na Katie która nie odpowiedziała. Nawet oczu nie otworzyła. 
- Znalazłem ją w kuchni, trzymała się za głowę.- Odpowiedziałem za nią. Sanitariusze pomogli usiąść Katie, która cały czas trzymała mnie za rękę. 
- Możesz powiedzieć gdzie cię boli?- Ten młodszy z mężczyzn uśmiechnął się do niej lekko gdy podniosła powieki. 
- Głowa mi zaraz pęknie.- Wyszeptała i w jej oczach znów pojawiły się łzy.- Zróbcie coś. Mam dość. Już nie mogę.- Zaczęła się kołysać, a ja objąłem ją ramieniem całując w głowę.
- Może wie ktoś z was czy jest na coś uczulona?- Chłopaki spojrzeli na mnie, a ja pokręciłem głową nie mając pojęcia co mam im powiedzieć.- Możemy podać jej leki ale musicie ją obserwować.- Sanitariusz zaczął szukać czegoś torbie. Zamiast tabletek wyciągnął ciśnieniomierz i rozprostował delikatnie rękę Katie. 
- Ona jest w ciąży.- Wyszeptał Harry, a ja momentalnie na niego spojrzałem.

Harry.

Cały czas patrzyłem na śpiącą dziewczynę. Wyglądała jakby nic jej nie było. Chyba powinienem powiedzieć jej, że Louis dziś wraca ale nie miałbym serca teraz jej obudzić. Czułem się okropnie za to co zrobiłem. Widziałem jak z trudem schodziła po schodach, a gdy się odezwałem chciała wszystko ukryć. Zamiast próbować dowiedzieć się co jej jest ja sam wyciągnąłem wnioski i postanowiłem ją ukarać jeszcze bardziej jej szkodząc. Nie wiem czy będę potrafił spojrzeć w jej oczy. Ona cierpiała, na prawdę cierpiała, a ja.... Sam chyba do końca nie wiem dlaczego tak postąpiłem. Chyba czułem złość za to, że mnie okłamała, że nie dotrzymała tej pieprzonej obietnicy.
- Nic mnie to nie obchodzi!- Usłyszałem jakiś krzyk i jak ktoś wbiega po schodach. Zerwałem się z miejsca i otworzyłem drzwi napotykając wściekłą Eleanor. Spojrzała na mnie, a potem na łóżko, w którym spała Katherine.
- Co ta małpa tu robi!- Krzyknęła zdenerwowana dziewczyna pokazując palcem za mnie. Popchnąłem ją lekko do przodu wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi.
- Możesz się nie drzeć? Dopiero co zasnęła.- Powiedziałem zdenerwowany chcąc pokazać jej, że będę bronił Katie.
- Gówno mnie obchodzi, że dopiero zasnęła. Louis musi się położyć.- Powiedziała o wiele spokojnie ale z jej oczu nadal cisnęły pioruny.
- Harry? Możesz proszę wytłumaczyć mi co się tu dzieje? Liam siedzi na dole jakiś nieobecny, Zayn i Niall jąkają się nie mogąc nic mi powiedzieć, Eleanor krzyczy, ty pilnujesz mojego pokoju jak jakiś ochroniarz. Jeszcze brakuję tylko gołej Katie i mamy komplet.- Louis stanął blisko Eleanor ale jej nie dotykał. Utrzymywał jakiś dystans co mnie ucieszyło.
- Katie bardzo bolała głowa więc zadzwoniliśmy na pogotowie.- Powiedziałem cicho i spuściłem na dół głowę.

Katherine.

Stałam pod drzwiami i słuchałam każdego słowa jakie tam padło. Bałam się, że Harry wszystko im powie, że powie Lou. Nie wiele myśląc chwyciłam za swoje dwie torby z rzeczami i otworzyłam drzwi szokując swoim widokiem całą trójkę. 
- Katie co ty robisz? Wiesz, że nie możesz się przemęczać.- Harry zabrał ode mnie torby. Spojrzałam na Lou który przyglądał mi się badawczo jakby zrobiła coś co mogło go zranić. 
- Pójdę do pokoju gościnnego.- Powiedziałam i stanęłam obok Harry'ego aby Louis mógł wejść do środka. 
- Dobrze się czujesz?- Zapytał brunet, a ja tylko pokiwałam głowa i udałam się w stronę pokoju, który miał stać się mój.
Usiadłam na łóżku czując, że od dziś będzie mi jeszcze trudniej znosić jego obecność. Chłopcy wiedzą o mojej ciąży, co równa się z tym, że będą chcieli powiedzieć o tym Louis'owi. Nie mogę do tego dopuścić. 
- Wyjdź.- Powiedziałam do Harry'ego, który stał w drzwiach i przyglądał mi się badawczo. Podniosłam głowę i napotkałam jego smutne spojrzenie.
- Katie ja chciałbym cię przeprosić. No wiesz za to z rana....
- Wyjdź!- Krzyknęłam, a on zdziwiony zamknął za sobą drzwi zostawiając mnie samą. Podeszłam do swoich toreb i zaczęłam szukać w nich coś do ubrania. Musiałam stąd wyjść. Uciec, poczuć się tak jak wczoraj. 
Weszłam do łazienki i szybko zrzuciłam z siebie koszulkę, w której spałam. Nie przejmując się faktem iż odkręciłam zimną wodę obmyłam całe swoje ciało odprężając się. 
Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć swoje włosy. Moje ręce trzęsły się z niewiadomego powodu. Gdy uporałam się z włosami wróciłam do pokoju i zrzuciłam z siebie ręcznik od razu ubierając bieliznę i rzeczy. Stanęłam przed długim ściennym lustrem i spojrzałam na swój brzuch. Płaski, umięśniony. A nie długo? Będę wyglądała jak ciężarówka. Nie chcę tego. Nigdy nie chciałam.
Westchnęłam i weszłam z powrotem do łazienki w celu zrobienia sobie makijażu.
Gotowa do wyjścia chwyciłam jeszcze swój telefon i odszukałam w kontaktach numer Caroline.
Za pół godziny pod klubem. Napisałam do niej i otworzyłam drzwi omal nie zderzając się z Louis'em, który najwyraźniej chciał pukać co wywnioskowałam z jego podniesionej ręki.
- Wychodzisz gdzieś?- Zapytał i zlustrował mnie całą. Najwyraźniej nie był zdziwiony faktem, że nie będę siedzieć w domu ale tym w jakim stroju chcę wyjść.
- Nie odpierdoliłam się tak żeby siedzieć na kanapie i oglądać film.- Warknęłam niezbyt miłym tonem, a oczy chłopaka zrobiły się większe.
- Dlaczego się tak zachowujesz? Ty taka nie jesteś Katie.- Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową nie dowierzając, że będzie mi teraz mówił jaka to ja nie jestem.
- Skąd ta pewność? Może zawsze taka byłam ale po prostu nie mogłam tego pokazywać.- Odpowiedziałam i oparłam się o framugę.
- Znam cię lepiej niż ci się wydaję. Jesteś wredna dla ludzi ale tylko w ostateczności.- Powiedział pewny siebie.
- Obyś się nie zdziwił.- Popchnęłam go lekko do przodu, a on rozumiejąc moją aluzję zszedł mi z drogi. Zeszłam szybko ze schodów chcąc wyjść z domu bez żadnych tłumaczeń.
**
Rozejrzałam się wokoło siebie chcąc dostrzec burzę czarnych włosów. Nigdzie nie wiedziałam dziewczyny, a przecież powinna już tutaj być.
- Ty jesteś Katie?- Zapytał mnie jakiś starszy chłopak. Pokiwałam głową przyglądając się mu.- Caroline jest w środku ma próbę. Jak chcesz możesz wejść.- Otworzył przede mną drzwi, a ja bez żadnego wahania weszłam do środka.
 Moją uwagę przykuły trzy metalowe rury ustawione na końcu pomieszczenia. Stały na scenie, która była podświetlona różowo fioletowymi światłami. Przy jednej z rur stała moja koleżanka rozciągając się. Uśmiechnęła się do mnie wesoło.
Wczoraj powiedziała mi czym się zajmuję i nawet widziałam jak tańczy. Była niesamowita.
- No ty sobie kurwa żarty robisz?!- Jakiś mężczyzna w czarnym garniturze wyszedł z jakiegoś pomieszczenia obok i rzucił wściekły telefon. Rozejrzał się po pomieszczeniu lustrując wszystkich wzrokiem.- Nie mamy trzeciej tancerki! Wszystko szlag trafił.- Oznajmił wszystkim niezbyt spokojnie. Caroline spojrzała na mnie z uśmiech.
- Macie.- Powiedziałam i zrzuciłam z siebie czarną kurtkę od razu podchodząc do metalowej rury. Przejechałam po niej ręką delektując się jej zimnem.- Jestem akrobatką.- Dodałam widząc ich zdziwione miny.
**
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i podeszłam do Caroline, która wyglądała prawie tak samo jak ja.
- Denerwujesz się?- Zapytała rozcierając dłonie.
- Nie. Wiem, że sobie poradzę. A teraz chodź.- Pociągnęłam ją za rękę ze śmiechem. Muzyka zaczęłam grać, a ja wyszłam jako pierwsza. Po sali rozeszły się gwizdy i oklaski. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i podeszłam do rury. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie siebie wykonującą jakieś banalne pozy, podniecając przy tym facetów do granic możliwości.
Podciągnęłam się rękoma na zimnym metalu, po czym owinęłam nogę na rurze zginając ją aby nie zjechać na dół. Odchyliłam się do tyłu i pozwoliłam swojemu ciału dryfować. Byłam w swoim żywiole. Nic mi nie groziło. Czułam ekstazę i rozdzierające mnie szczęście. Może właśnie to jest co chcę robić? Może właśnie do tego zostałam stworzona?
**
- Poczekam na ciebie.- Pokiwałam twierdząco głową uśmiechając się lekko do Nicka. Wysiadłam z jego samochodu i skierowałam się do drzwi wejściowych. Weszłam do środka i od razu ku mnie zwróciło się pięć par oczu.
- Wrócę za tydzień.- Powiedziałam do nich i weszłam na górę. Chwyciłam jedną z nie rozpakowanych toreb i znów zeszłam na dół gwiżdżąc pod nosem.
- Chwila, chwila. Znikasz gdzieś nie mówiąc nic nikomu. Wracasz cała szczęśliwa i informujesz nas, że wrócisz za tydzień. Coś jest chyba nie tak, nie sądzisz?- Liam podszedł do mnie zdenerwowany.
- Louis wiedział, że wychodzę.- Wskazałam głową na bruneta.- Ciesz się, że w ogóle was o tym informuję. A teraz muszę iść bo ktoś na mnie czeka.- Chciałam się odwrócić i wyjść ale poczułam jak czyjaś ręka zaciska się na moim nadgarstku.
- Katie, proszę. Nie zachowuj się tak. Skoro rano było u ciebie pogotowie to myślisz, że tak po prostu pozwolę ci wyjść?- Głos Louis brzmiał jakby miał zaraz płakać. Spojrzałam na niego. Jego niebieskie oczy pochłonęły mnie całą.
- Lekarz powiedział, że muszę odpoczywać. I właśnie chcę to zrobić. Dla swojego dobra jak i dla dobra...- Zawahałam się przez chwilę. Chcesz tego?-...dziecka.- Dokończyłam i poczułam jak uścisk Lou robi się co raz luźniejszy. Na jego twarzy pojawiło się wielkie zdziwienie.
Korzystając z okazji wyszłam z domu. Szybko wsiadłam do samochodu Nicka i kiwnęłam głową na znak, że może jechać. Spojrzałam w lusterko gdzie pojawiła się postać Louisa. Mimo tego, że starałam się zagłuszyć uczucia które są skierowane do niego chciałam znów poczuć jego wargi na swoich, jego silne ramiona obejmujące moją drobną sylwetkę. Pragnęłam aby wszystko było dobrze.
Nachyliłam się aby włączyć radio. Przed nami wyrósł czarny samochód, który jechał zdecydowanie za szybko. Myślałam, że nas minie, ale on zamiast zjechać na drugi pas zmierzał prosto na nas. Spojrzałam przerażona na Nicka, który starał się zjechać na bok. Oślepiający błysk poraził moje oczy. Poczułam jak unoszę się w powietrzu, potem opadam boleśnie uderzając się w głowę. Nagle wszystko umilkło. Cisza drażniła moje uszy. Czułam się słaba. Nie miałam siły podnieść powiek. Po prostu chciałam spać. Zobaczyłam w głowie uśmiechniętego Louis, a potem już nic. Pustka. Po prostu umarłam.
-------------------------------------------------------------------------------------
Hejooo!. Dziwię się sama sobie, że udało mi się napisać rozdział na dziś. Cud! Ale ogólnie to nie zbyt jestem z niego zadowolona. Chociaż końcówka podoba mi się najbardziej. A szczególnie ostatnie zdanie. :D Kilka osób może być na mnie wściekłych o takie zakończenie ale tak musiało być. Chciałam podziękować MONICE NEWAT za tak wysoką opinię! Nie spodziewałam się :D Bardzo bym was prosiła o komentarze, które strasznie pomagają w pisaniu. No także ten... A! No i nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ponieważ mam teraz tyle spr. w szkole, że szok! No to naraska! :D

8 komentarzy:

  1. świetny rozdział :) nie mogę doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurde ,pogotowie ,wypadek ,zdecydowanie emocji było wiele. Kocham cię za to ,że piszesz to opowiadanie <3 Jak zawsze świetnie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Opłacało się czekać... oj opłacało! Rozdział jest... no po prostu oaisjsjfhsidjhfsojdsgfsjdsjhvbolxzkcnoskdo *.* Lepiej tego się nie da określić!
    I kochana... nie masz za co dziękować. Z czystym sumieniem postawiłam ci tą ocenę, bo ten blog jak i ty na to zasługujesz!
    Czekam (znów niecierpliwie) na następny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to (uwaga cytuję): Po prostu umarłam.?!
    No chyba nie!

    OdpowiedzUsuń