piątek, 3 maja 2013

Chapter 7

~muzyka~
Przeciągnęłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Usiadłam na łóżku i uśmiechnęłam się do siebie wiedząc, że dzisiejszy dzień, albo raczej wieczór będzie udany. Wygrzebałam się z materiału okrywającego moje nogi i nie przejmując się tym, że mam na sobie tylko za dużą koszulkę Louisa zeszłam na dół pozwalając aby zimne powietrze otuliło moje prawie nagie ciało. Bez skrępowania weszłam do kuchni i uśmiechając się nonszalancko do Zayn'a i Niall'a siedzących przy wyspie podeszłam do lodówki i schyliłam się po sok stojący na dolnej półce bez zginania kolan. Przecież jestem akrobatką, to dla mnie pikuś. Wyprostowałam się i zamknęłam lodówkę odwracając się do nich przodem.
- No co tam seksiaki?- Zapytałam się i nalałam sobie trochę pomarańczowej cieczy do szklanki. Upiłam trochę i usiadłam na blacie cały czas na nich patrząc. Założyłam nogę na nogę i byłam pewna, że zauważyli jaki kolor ma moja bielizna.
- Emm. Tak, no to ten. Ładna pogoda, prawda?- Niall odchrząknął i starał się odwrócić ode mnie wzrok co wcale mu nie wychodziło. No ale Zayn nie był lepszy mimo iż on miał dziewczynę, a Horan nie.
- Cześć widzieliście może...- Harry stanął w przejściu i otworzył buzię ze zdziwienia na mój widok. Wypuścił z ręki grzebień który trzymał i nadal gapił się na mnie jak koń na malowane wrota.- O kurwa...- Szepnął pod nosem i pokręcił głową mrugając. Schylił się po rzecz którą wypuścił i nie uszło mojej uwadze jak zmierza wzrokiem po moich długich i smukłych nogach.
- Co ty tutaj tak stoisz?- Liam odsunął Harry'ego i popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma.- Na górę! Masz się ubrać i dopiero możesz wrócić!- Krzyknął, nie poprawka wrzasnął w moją stronę i wskazał ręką na schody. Zeskoczyłam z blatu z westchnieniem i nie poprawiając podwiniętej bluzki przeszłam obok gapiących się na mnie chłopaków. Uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona z tego co zrobiłam. Przyszła kolej na złą Katie która nie ma zahamowań. Wreszcie zacznę żyć tak jak powinnam.
Weszłam do pokoju i od razu podeszłam do torby w której miałam swoje ubrania. Wyciągnęłam z niej spódnicę, buty i zakolanówki. Położyłam wszystko na łóżku i podeszłam do szafy Tomlinsona aby wyciągnąć z niej jakąś koszulę. Zamiast wybrać którąś z jego wzięłam swoją którą najwidoczniej musiałam tutaj zostawić podczas wakacji. Wzięłam czystą bieliznę i weszłam do łazienki. Szybki prysznic pobudził moje ciało do działania, a powietrze które ociepliło się od suszarki znów mnie usypiało.
Zrobiłam sobie dość mocny makijaż, a usta porządnie podkreśliłam czerwoną szminką. Włosy związałam w wysokiego i nie dbałego koka aby ukazać swoją długą szyję. Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie i pewnie dwa dni temu byłabym cała czerwona na twarzy teraz tylko się uśmiechałam. Drzwi od pokoju byłby otwarte co jeszcze bardziej mi się spodobało. Jak ktoś wejdzie to wejdzie. Powiem ups i tyle.
Zaczęłam ubierać zakolanówki i gdy naciągnęłam je wyżej poczułam czyjś wzrok na swoim ciele. Ignorując intruza kontynuowałam ubieranie po woli wciągając spódnicę, a potem zarzucając koszulę na swoje ramiona zgięłam się aby ubrać buty. Osoba stojąc na korytarzu wciągnęła głęboko powietrze, a ja już wiedziałam kto tam jest.
- Nie krępuj się Harry. Jak chcesz to wejdź.- Powiedziałam i spojrzałam w jego kierunku. Chłopak oblał się rumieńcem przy czym wszedł niepewnie do pokoju zamykając za sobą drzwi. Zaczęłam zapinać koszulę cały czas patrząc się na jego czerwoną twarz.
- Chyba musimy porozmawiać.- Z całych sił starał się utrzymać swój wzrok na mojej twarzy ale nie raz zerknął niżej co bardzo mnie ucieszyło.
- Och, na prawdę? A o czym musimy porozmawiać?- Zapytałam i oblizałam wargi po czym przygryzłam jedną z nich. Harry wyszczerzył oczy ale po chwili ogarnął się i usiadł na łóżku.
- Jesteś w ciąży, a wróciłaś do domu całkiem pijana. Wiesz czym to grozi?- Zapytał lekko zdenerwowany, a ja westchnęłam i podwinęłam rękawy od koszuli.
- Chodziłam do szkoły to wiem.- Warknęłam do niego i chwyciłam swój telefon z biurka. Widząc wiadomość od Nicka uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona, że o mnie nie zapomniał.
- I robisz coś takiego?!- Krzyknął i poderwał się z miejsca zdenerwowany. Spojrzałam na jego twarz, która ukazywała więcej niż powinna.
- To moje życie i moje decyzję więc z łaski swojej nie wpieprzaj się tam gdzie cię nie chcą.- Syknęłam w jego stronę i odwróciłam się w celu wyjścia.
- Powiem Liam'owi, że jesteś w ciąży.- Zatrzymałam się i spojrzałam na niego zła.
- Nie zrobisz tego.- Powiedziałam nie będąc pewna swoich słów. Znałam Harry'ego i wiedziałam, że jest on zdolny do wielu rzeczy ale nie myślałam, że może zacząć stawiać jakieś warunki.
- Przyjdź jeszcze raz pijana, naćpana albo spróbuj zapalić to zobaczysz czy zrobię czy nie.- Wyminął mnie z wrednym uśmieszkiem na twarzy, a we mnie wzrosła złość. Jak o może robić coś takiego?! Jasne jest to, że jeżeli Liam dowie się o tym, że jestem w ciąży to powie moim rodzicom i oni zrobią wszystko aby ściągnąć mnie do domu z powodu Willa. Nie byłoby za ciekawie.
 Starając się uspokoić zeszłam na gdzie czekał na mnie wściekły Liam. Zobaczywszy mój obiór zrobił się jeszcze bardziej czerwony na twarzy co zignorowałam ale nie powiem dało mi to dużą satysfakcję.
- Zayn pojedziesz ze mną do mnie domu? Muszę zabrać swoje rzeczy.- Uśmiechnęłam się do niego słodko i położyłam rękę na jego ramieniu. Chłopak zaczął ciężko oddychać i jakby zapomniał co ma powiedzieć. Tylko stał tam i wpatrywał się w moje oczy co przychodziło mu z trudnością.
- Ja z tobą pojadę. Chłopcy jedźcie już do szpitala my dojedziemy później.- Odwróciłam się zła w stronę mojego kuzyna i spojrzałam na niego z przymrużonych powiek.
- A co jeżeli ja nie chcę z tobą jechać?- Zapytałam i założyłam ręce na piersi dając mu do zrozumienia, że właściwie nigdzie się z nim nie ruszę.
- Mnie nie obchodzi to czy ty chcesz ze mną jechać czy nie. Za pięć minut masz być gotowa.- Powiedział i udał się na górę, a ja wystawiłam mu serdeczny palec i usiadłam obrażona na kanapie. Założyłam nogę na nogę, a ręce zaplotłam na piersi.
- Ach, wszędzie miłość i zrozumienie.- Niall usiadł obok i objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego groźnie, a on tylko uśmiechnął się szczerze.
- Gdzie się podziała ta miła i nieśmiała Katie?- Zayn spojrzał na mnie i pokręcił głową. Jego wzrok zatrzymał się na moich nogach ale dość szybko się ogarnął i skoncentrował się na mojej twarzy.
- Spierdoliła razem z Robinem Hudem. Coś jeszcze?- Zapytałam zła i wstałam z kanapy wychodząc z domu dość mocno trzaskając drzwiami. Zadrżałam przez zimny wiatr który owiał moje ciało ale mimo wszystko nie weszłam do środka. Najwyżej zmarznę.
Usiadłam na betonowych schodach i ni z tego ni z owego w mojej głowie pojawił się pewien niebieskooki brunet który pokazał, że nie jestem mu obojętna. Właściwie nigdy nie pozwolił mi w to wątpić. Ale teraz.... Wszystko jest inne. Ja jestem inna. Wiem, że życie potrafi skopać ci porządnie tyłek jeżeli będziesz zbyt dobry. Ale czy to oznacza, że mamy być źli? Podobno najlepiej być sobą, a co jeżeli ja nie wiem jaka jestem? Która strona mnie jest prawdziwa?
Wstałam gdy usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Liam rzucił w moją stronę moją czarną skórzaną kurtkę, którą ubrałam bez żadnego słowa. Wsiadłam do samochodu i od razu zaczęłam wypatrywać czegoś ciekawego za szybą.
- Katie czy ty masz jakieś problemy?- Zapytał mnie brunet ostrożnie wyjeżdżając z podjazdu. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie no dlaczego tak sądzisz? Moi właśni rodzice chcieli abym wyszła za mąż tylko dla tego, że mogą stracić hotel, mój narzeczony okazał się wielkim kłamcą i damskim bokserem, chłopak którego kocham spodziewa się dziecka z inną dziewczyną i leży w szpitalu ponieważ wystąpił w mojej obronie. Nie mam żadnych problemów.- Odpowiedziałam lekko zła, a on uśmiechnął się przepraszająco.
- No tak głupie pytanie.
- Co ty nie powiesz.- Znów wróciłam do podziwiania widoków za oknem, które znam na pamięć. Chciałabym coś zmienić. I nie mówię tutaj tylko o sobie. Chciałabym zmienić świat, ludzi.
Nie czekając na Liam'a zaczęłam iść w stronę drzwi wejściowych od mojego domu. Nacisnęłam klamkę, która otworzyłam dla mnie drzwi. Weszłam do jasnego i przestronnego holu i uśmiechnęłam się wrednie w stronę mojej matki która zatrzymała się na schodach widząc moją osobę. Liam stanął obok mnie i chyba sam nie wiedział jak ma się zachować.
- Proszę, proszę któż to nas odwiedził.- Powiedziała i zeszła na dół zakładając ręce na piersi. Przewróciłam oczami i spojrzałam na Liam'a.
- Zaraz wrócę.- Powiedziałam od niechcenia i skierowałam się w stronę schodów.- A zabrali wam już hotel czy jeszcze nie?- Zapytałam ale nie oczekiwałam odpowiedzi z jej strony.
Weszłam na górę i otworzyłam drzwi od swojego pokoju. Gdy omiotłam wzrokiem całe pomieszczenie poczułam jak wzrasta we mnie złość. Wszystkie moje rzeczy były wyrzucone z szafy, moje zdjęcia, perfumy, biżuteria leżały na ziemi. Szafy pootwierane, łóżko rozwalone. Z lekkim niepokojem podeszłam do komody przy, której niektóre szuflady były tylko wysunięte, a niektóre całkiem wyciągnięte. Wysunęłam do końca szufladę i włożyłam rękę do środka. Wyciągnęłam jedną z cieniutkich desek i czekałam aż coś wyleci mi na rękę. Nie ma go.  Chwyciłam szybko swoją podręczoną torbę i zaczęłam wciskać do niej w pośpiechu zbierane z podłogi rzeczy. Biżuterię powkładałam do pudełka po czym położyłam je na upchanych rzeczach. Chciałam już wychodzić gdy coś przykuło moją uwagę. Położyłam torbę na ziemi i podeszłam do swojego łóżka po czym wyciągnęłam spod niego pudełko. Wiedziałam co tam jest ponieważ dokładnie pamiętam dzień kiedy je tam położyłam. Chwyciłam je i zabrawszy po drodze swoją torbę zeszłam wściekła na dół gdzie w holu stał Liam i rozmawiał z moimi rodzicami.
- Gdzie on jest?!- Wrzasnęłam wściekła, a oni spojrzeli na mnie. Na twarzach moich rodziców malowała się duma i zadowolenie z tego co zrobili, a na Liam'a natomiast zdziwienie i lekkie przerażenie.
- Zgubiłaś coś kochanie?- Zapytała mama słodkim głosikiem i posłała mi kpiące spojrzenie. Wiedziałam, że jest wredna i zdolna do wielu rzeczy ale nie sądziłam, że jest z nią aż tak źle.
- Macie mi go oddać! Nie mieliście żadnego zasranego prawa go ruszać!- Krzyknęłam ignorując narastający ból gardła.
- Nie tym tonem młoda damo!- Wrzasnął ojciec nie robiąc na mnie tym żadnego wrażenia. Chciało mi się śmiać, nic więcej.
- Jeżeli za chwilę nie dostanę tego czego chcę wszyscy dowiedzą się dlaczego nie doszło do ślubu i jakie macie metody wychowawcze.- Powiedziałam spokojnie doskonale wiedząc, że oni nie znieśliby takiego upokorzenia.
- Uważaj na to co mówisz i do kogo się zwracasz.- Ojciec podszedł do mnie kawałek i kiedyś pewnie bym się wystraszyła, ale teraz czułam tylko odrazę i chęć starcia mu tego uśmieszku z twarzy.
- Jesteście żałośni. Macie w tej chwili oddać mi ten pieprzony zeszyt inaczej zmienię wasze życie w piekło.- Spojrzała najpierw na matkę, a potem na ojca wytrzymując spojrzenie ich obydwu.
- Will go ma.- Powiedziała do mnie moja rodzicielka, a ja zamknęłam oczy i wciągnęłam głęboko powietrze wypuszczając je po chwili.
- Świetnie. Wprost kurwa zajebiście!- Miałam ochotę coś rozwalić ale musiałam pohamować swoje emocję bo wiem, że nie skończyłoby się to dobrze. Ominęłam ich i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
**
Siedziałam jak na szpilkach w szpitalu co chwilę spoglądając na zegarek. Ignorowałam dziwne spojrzenia posyłane w moją stronę czy rzadko wypowiadane słowa do mojej osoby. Chciałam aby wreszcie wybiła osiemnasta i abym dostała SMS-a od Nicka, że już na mnie czeka.
Zaczęłam nerwowo tupać nogą i wygładziłam swoją spódnicę przyglądając się tym samy swoim paznokciom.
- Katie świetne buty gdzie je kupiłaś?- Zaszczebiotała do mnie wesoła Eleanor. Spojrzałam na nią, a potem na buty które miałam ubrane.
- Nie wiem.- Odpowiedziałam krótko i zwięźle znów ignorując ich towarzystwo. Podciągnęłam zakolanówki lekko do góry aby jeszcze bardziej podkreślić długość swoich nóg. Podobały mi się. Nie zawsze moje ciało było takie jak w tej chwili. Formę wyrobiłam dzięki długim i męczącym treningom na których nie byłam przez dłuższy czas. Nie zdziwię się jeżeli całkiem wyrzucą mnie ze szkoły z powodu moich nieobecności.
Poczułam wibrację w mojej ręce więc od razu spojrzałam na telefon. Uśmiechnęłam się i nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Jesteś w szpitalu?- Usłyszałam po drugiej stronie jego lekko zachrypnięty głos. Chyba właśnie wsiadał do samochodu.
- Tak. Za ile będziesz?- Zapytałam.
- Pięć minut.- Rozłączyłam się nie widząc powodu aby dłużej z nim rozmawiać. Wstałam ze swojego miejsca i jeszcze raz poprawiłam swoją spódnicę podekscytowana, że to jeszcze tylko chwila.
- Wybierasz się gdzieś?- Liam również wstał i podszedł do mnie. Westchnęłam i założyłam ręce na piersi przybierając lekceważący wyraz twarzy.
- Może tak, może nie.- Powiedziałam i chwyciłam swoją kurtkę. Otworzyłam drzwi i odwróciłam się czując na sobie jego szczególny wzrok. Przyglądał mi się jeszcze bardziej niż przez cały mój pobyt tutaj. Wtedy chociaż się z tym krył, ale teraz miał gdzieś co pomyśli sobie jego dziewczyna.
- Szybkiego powrotu do zdrowia panie Tomlinson.- Powiedziałam i z uśmieszkiem na twarzy zamknęłam drzwi.

Louis.

- Szybkiego powrotu do zdrowia panie Tomlinson.- Uśmiechnęła się do mnie kpiąco i zamknęła drzwi odcinając moją nadzieję, na rozmowę z nią. Gdy dzisiaj weszła tutaj z chłopakami  nie wiedziałam co to za dziewczyna. Myślałem, że jakaś nowa laska Harry'ego ale po chwili dostrzegłem ten cudny wzrok i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Gdzie podziała się ta moja nieśmiała Katie? Gdzie jest ta skromna dziewczyna, która robiła wszystko by być niewidzialna? Przecież to absurd! To nie jest ona. Coś musiało się stać. Coś co wpłynęło na nią dość mocno aby aż tak się zmienić.
- Louis! Słuchasz mnie w ogóle?!- Krzyknęła zdenerwowana Eleanor. Zamrugałem kilka razy wybudzając się z transu i rozejrzałem się po sali. Chłopcy stali ze współczującymi minami, a Eleanor miała wymalowaną złość na twarzy.
- Przepraszam kochanie, zamyśliłem się.- Dotknąłem jej ręki i uśmiechnąłem się lekko. Dziewczyna zabrała swoją rękę i nadal patrzyła na mnie zła.
- Dlaczego tak się na nią gapiłeś?- Zapytała pytanie które chyba ją gnębiło. Westchnąłem i przetarłem oczy ręką nie zwracając uwagi na ból, który sam sobie zadałem.
- Słońce chyba nie jest o nią zazdrosna? Katie jest moją przyjaciółką i nikim więcej.- Jeszcze nigdy wypowiedzenie jakiegokolwiek  zdania nie sprawiało mi tyle bólu. 
- Louis co ja mogę sobie pomyśleć? Zabierasz ją z jej ślubu, śpi z tobą w jednym pokoju, bronisz ją za każdym razem gdy ktoś coś złego o niej powie, pobiłeś jej byłego narzeczonego przez co wylądowałeś w szpitalu, a teraz jeszcze gapisz się na nią jakby nie wiadomo kim była. Już nawet nie wspomnę o tym co działo się w wakacje. Nie miałeś dla mnie czasu bo cały czas musiałeś być z Katie. I chyba jeszcze nigdy nie powiedziałeś do niej Katherine cały czas tylko Katie, Katie, Katie. Mam dość, rozumiesz? To ja jestem twoją dziewczyną, a nie ona.- Miała rację. Ale co ja mogę poradzić na to, że właśnie tą drobną brunetkę obdarzyłem większym uczuciem niż Eleanor którą znam tak długo?

 Katherine.

Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się po miejscu w którym się znajdowałam. Spojrzałam na Nicka który wyglądał jakby był w swoim żywiole. Uśmiechnęłam się i razem z nim ruszyłam ku jego znajomym. Ręka Nicka powędrowała do mojej talii, a ja zamiast ją zrzucić delektowałam się jego ciepłym dotykiem.
- No, no Nick ma nową pannę.- Jakiś brunet którego kojarzyłam przywitał się z Nickiem uściśnięciem dłoni. Swoimi słowami zwrócił uwagę jeszcze jednego chłopaka i dziewczyny która z nim stała. 
- Poznajcie nową i ulepszoną Katherine Parks.- Oczy chłopaków zrobiły się jeszcze większe i cały czas wpatrywali się w moją twarz którą zdobił uśmiech. 
- Ho ho dziewczyno ale żeś się zmieniła.- Brunet który przywitał się z moim towarzyszem obszedł mnie dookoła i zagwizdał.
- Nick wkręcasz nas. Katherine nigdy nie przyszłaby do takiego miejsca. Louis'ek by jej nie pozwolił.- Drugi chłopak z trochę ciemniejszymi włosami niż Nick wpatrywał się we mnie wyczekująco.
- Uważaj bo się zdziwisz w jakich miejscach przebywa ta grzeczna Katherine.- Powiedziałam do niego, a on chyba nabrał pewności co do słów Nicka. 
- Dobra chyba nie przyjechaliśmy tutaj stać i gadać. Sam? Jedziesz?- Nick uśmiechnął się cwano w jego stronę, a chłopak zeskoczył z maski samochodu.
- Stary znów przegrasz.- Powiedział do niego chłopak, który niszczył mi życie w gimnazjum. 
- Raczej nie. Dziś mam pomoc.- Odwrócił się do mnie i wpił się w moje usta z drapieżnością. Zabawę czas zacząć.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! Miał być w niedzielę, ale moja przyjaciółka ma dar przekonywania i wstawiam już dziś. Może następny rozdział pojawi się w niedzielę ale nie jestem pewna ponieważ mam trochę zawalone dni przez naukę. Cóż jest przełom! Katherine stała się wredna! Uwielbiam pisać gdy ktoś jest wredny :D Wydaję mi się, że bez sensu jest wstawianie zdjęć Sam'a, jego kumpla i dziewczyny ponieważ długo tutaj nie zabawią ale zdjęcie Nicka pojawiło się w bohaterach także możecie zerknąć. 
PS. Kinga sroki, że tak namotałam ale twoja wersja tego opowiadania byłaby zbyt optymistyczna i miała jak dla mnie :**

3 komentarze:

  1. Ale mnie zaskoczyłaś.!
    Wredna Katherine: Me Gusta! :P
    I jeszcze ta akcja z rana O.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Okosmakjdnsjfhisjfugodfnsig *.* KOCHAM po prostu KOCHAM tego bloga! Niecierpliwie czekam na 8 rozdział!

    + Twoja reklama na "Panda Ocenia"
    http://reklama-bloga-mo-and-ang.blogspot.com/2013/05/05-for-you-for-me-for-us.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierniczę cały dzień się przez cb szczerze! :D

      Usuń