- Już cztery razy przestałem cię kochać, i zacząłem na nowo.- Usłyszałam cichy szept i jeszcze jeden pocałunek na moim policzku.
- Przepraszam.- Powiedziałam i otwarłam oczy. Jego twarz była tak blisko mojej, że bez problemu czułam jego ciepły oddech na moim policzku.
- Za co ty mnie przepraszasz?- Zapytał. Już chciałam mu odpowiadać ale przerwało mi pukanie do drzwi. Do sypialni wszedł Liam, a za nim lekarz. Chłopcy stali w przejściu i przyglądali mi się z troską.
- Nogi was rozbolą od tego stania.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich lekko. Harry jako pierwszy wszedł do środka i położył się między mnie, a Lou z wielkim uśmiechem.
- No i takie życie mi pasuję.- Powiedział i poruszył zabawnie brwiami w moją stronę. Przewróciłam oczami i usiadłam na łóżku zaczesując włosy do tyłu.
- Dzień dobry.- Przywitałam się z lekarzem, a on odpowiedział mi szczerym uśmiechem. Otworzył swoją torbę i założył na nos okulary.
- Liam powiedział mi, że masz amnezję. Czy masz jakieś przebłyski? Coś wydaję ci się znajome?- Zapytał mnie mężczyzna podchodząc do mnie. Zaczął oglądać moją twarz krzywiąc się co chwilę.
- Właściwie to... Prawie co noc coś mi się śni. Nie wiem czy jakieś moje wspomnienia czy nie. Na przykład ostatnio śniło mi się, że miałam mieć ślub, byłam w pięknej białej sukni, ale.... Potem dostałam jakąś kartkę i....
Nick.
Trzymałem w ręce jej zdjęcie i czułem narastającą złość. Jak ona mogła mi to zrobić?! Mi?! Pożałuję tego. Oni też. Zabrali mi ją... Moją Elenę. Jak mogli? Kocham ją. Ona mnie też. Dlaczego uciekała? I jeszcze ten napis.... Co w nią wstąpiło? Gdzie podziała się moja ukochana mała Elena? To ich wina. Właśnie. Znikną oni. Wróci Elena. Proste.
- Wrócisz do mnie.- Powiedziałem i przedarłem zdjęcie.
Elena.
W za dużej koszulce Lou wyglądałam na jeszcze niższą niż byłam w rzeczywistości co spowodowało iż byłam jeszcze mniej pewna swojego ciała i tego jak powinnam się poruszać.Wreszcie z westchnieniem nacisnęłam klamkę i znów znalazłam się w przyjemnym pokoju Louisa. Sam chłopak siedział na łóżku z laptopem na kolanach i coś zawzięcie pisał, a jego mina wskazywała na jego rozdrażnienie.
- Głupie literki.- Mrugnął pod nosem i zły zamknął laptopa. Dopiero teraz zorientował się, że jestem z nim w pokoju. Uśmiechnęłam się nieśmiało i podeszłam do łóżka siadając na końcu materaca.
- Czym zawiniły ci te głupie literki?- Zapytałam i spuściłam na dół głowę rumieniąc się lekko. Teraz gdy mam na sobie jego koszulkę wstydzę się swojego ciała ale gdy lekarz mnie badał i widział mnie bez koszulki to było dobrze.
- Są takie małe i.... I dziwne.- Odpowiedział i uśmiechnął się lekko. Pokręciłam głową z politowaniem i spojrzałam na niego.
- Chyba znam sposób aby stały się większe i mniej dziwne.- Powiedziałam, a na mojej twarzy wykwitł mały uśmieszek.
- Tak? Jaki?- Jego oczy zabłyszczały z radości, a uśmiech powiększył się co najmniej z dwa razy.
- Jest coś takiego jak okulary.- Odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać z jego zniesmaczonej miny.
- Nosiłem kiedyś okulary to się ze mnie śmiałaś.- Odpyskował i założył ręce na piersi w celu pokazania tego jak bardzo jest oburzony.
- Przepraszam nie pamiętam.- Powiedziałam na swoją obronę i przestałam się uśmiechać. A może jednak pamiętam?
Może gdzieś tam w moim umyśle jest Louis w okularach, z którego się śmieje.
- Katie przypomnisz sobie wszystko zobaczysz. Spójrz twój sen to było wspomnienie dnia, w którym byłem Supermanem i wyrwałem cię z otchłani zwanej małżeństwem.
- Boje się Louis. Wiem, że nie mogę tutaj zostać bo Nick prędzej czy później mnie znajdzie ale nie chcę też się z tobą rozstawać. Z wami.- Powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
- Chwila. Ty chyba nie myślisz, że jak my wyjedziemy do Londynu to ty tutaj zostaniesz. Twój pokój na ciebie czeka Katie.- Przysunął się do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Louis tobie może się teraz wydawać, że wszystko będzie tak jak przedtem ale nie będzie. Ja was praktycznie nie znam. Mam jakieś porąbane wrażenie, że byłam dla was wredna i zrobiłam coś złego ale do cholery nie mam pojęcia co to takiego. I kurwa no jeszcze jestem w ciąży, a nie mam pojęcia kto jest ojcem.
- Hej! Kochanie spokojnie. Wszystko ci opowiem. Ze szczegółami tylko proszę cię uspokój się i przede wszystkim pojmij wreszcie, że wracasz z nami do Londynu. To tam jest twój dom.- Louis dotknął mojego policzka i starł łzy, które wypływały z moich oczu całkiem niekontrolowane.
- Louis ja nie mam nikogo.- Wyszeptałam i przytuliłam się do niego chcąc poczuć czyjąś bliskość.
- Masz mnie.- Również wyszeptał i jeszcze mocniej otulił moje drobne ciało swoimi silnymi ramionami.- Chodź zamówimy sobie gorącą czekoladę. Chłopcy poszli na plażę więc zostaliśmy sami.- Otarł moje policzki i odgarnął włosy opadające na moje oczy.
Nick.
Bez problemu wszedłem do hotelu tylnym wejściem, a teraz jechałem szczęśliwy windą na samą górę. Co za debile! Myśleli, że nie dam rady? Pomylili się. Ja zawsze dostaję to czego chce, a chce moją Elenę i zdobędę ją prędzej czy później.
Gdy winda miała się zatrzymać wyciągnąłem zza paska spodni pistolet i na wszelki wypadek sprawdziłem czy aby na pewno jest załadowany. Uśmiechnąłem się widząc srebrne połyskujące kule w środku magazynku.
Winda otwarła się z cichym piknięciem. Wyjrzałem na korytarz, który był pusty co niesamowicie ułatwiało mi dostanie się do pokoju. Ruszyłem przed siebie wpatrując się w drzwi chcąc wypalić w nich wzrokiem dziurę. Nacisnąłem lekko klamkę i po woli uchyliłem drzwi zaglądając do środka. Z głębi pomieszczenia usłyszałem jej perfekcyjny śmiech. Bingo. Wszedłem do środka i cicho zamknąłem za sobą drzwi. Stanąłem za rogiem i wystawiłem głowę chcąc sprawdzić co się tam dzieje. Siedziała tam.... On też. Śmiali się obydwoje. Siedział tak blisko jej, że bez problemu mógł ją dotknąć i robił to niby przypadkiem ale ja doskonale wiedziałem, że robi to celowo.
- Nie śmiej się. Mówię prawdę. I gdy chciał zobaczyć ten tatuaż to bez skrępowania podniósł jej koszulkę prawie ją ściągając. Gdybyś widziała minę tej dziewczyny.- Wydusił Louis, a moja Elena, znów zaczęła się śmiać. Tego było już za dużo.
Wyszedłem ze swojego ukrycia, a pierwsza zauważyła mnie moja ukochana. Z jej twarzy zniknął uśmiech, a oczy poszerzyły się z przerażenia. Ten cały Tomlinson zorientował się, że coś jest nie tak dlatego szybko odwrócił się w moją stronę. Poderwał się na nogi i zasłonił swoim ciałem stojącą już Elenę.
- Kochanie chyba zabłądziłaś w drodze do domu.- Powiedziałem spokojnie i oparłem się o ścianę bawiąc się pistoletem.
- Jak ty się tutaj dostałeś?- Zapytał Louis, a ja westchnąłem i okręciłem na palcu moją zabawkę.
- Bardzo prosto. Nie musiałem nawet nikogo zabijać co mnie trochę zirytowało ponieważ chciałem wypróbować swoją nową zabawkę.- Spojrzałem na Elenę, która stała sparaliżowana strachem.- Ale teraz mam na to szansę.- Dodałem wściekły i wycelowałem pistolet naciskając spust. Po pomieszczeniu rozległ się huk i przerażony krzyk Eleny....
To be continued...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno ale miałam pewne problemy i nie mogłam pisać i wgl. A teraz jestem! :d Rozdział krótki mało sensowy ale jest. Zbliżamy się do końca więc trochę dramy i wgl. Mam nadzieję że mnie nie znienawidzicie za to co zrobiłam. :* Do następnego! :D
prosze napisz więcej rozdziałów :) masz świetnego bloga Piszzzzzzzzz dalej POWODZENIA
OdpowiedzUsuńNo ty chyba sobie kpisz....
OdpowiedzUsuńBoli Cie coś cnie..
Nie skończysz tego.. Ja ci to obiecuję..
A tak poza tym..
Posrało Cię?
Serio...? Nick.. Serio..?
Nie wierzę że to zrobiłaś..
Nie daruję Ci tego..
A tak btw rozdział jest super i nie mogę się doczekać następnego ;)